Stellenbosch
Stellenbosch to jak na warunki Nowego Świata stosunkowo niewielki okręg. Bardziej można go porównać z Burgundią czy Prioratem niż z chilijskimi lub australijskimi dolinami. Dzięki wysokim górom oraz specyficznemu położeniu względem oceanu i wiejącym znad niego wiatrom każda dolina ma własny mikroklimat i staje się oddzielnym terroir. Takie zróżnicowanie siedlisk skłania tutejszych winiarzy do ciągłych poszukiwań i eksperymentów, czego efektem jest mnogość stylów i rodzajów wina.
Na południu, w winnicach położonych bliżej Zatoki Fałszywej, udają się doskonale wina białe. Przede wszystkim sauvignon blanc, które ze swoją świeżością i cytrusową owocowością może śmiało konkurować z winami z Nowej Zelandii. U wielu producentów pojawia się też chardonnay. Zazwyczaj fermentowane lub dojrzewane w beczkach, co nadaje mu wyraźny karmelowo-biszkoptowy posmak, czasem nawet zbyt dominujący i tłumiący owocowość. Coraz częściej winiarze sięgają też po chenin blanc oraz delikatne sémillon.
Najwięcej jednak okazji do poszukiwań i eksperymentów dają tutejszym enologom wina czerwone. W cieplejszej północnej części okręgu coraz lepsze efekty przynosi shiraz, który systematycznie zaczyna zdobywać miejscowe winnice. Ale Stellenbosch posiada przede wszystkim idealne siedliska dla cabernetów, tworzących tu razem z merlotem klasyczną mieszankę bordoską. Często uzupełnia się je pinotage’em, którego Stellenbosch jest kolebką. Dziś ten stworzony przez profesora Perolda szczep ma tyle samo zwolenników co przeciwników. W większości winogradów w ogóle nie uprawia się tej odmiany. W innych miejscach z pinotage’a robi się najlepsze wina, które są dumą wielu winiarzy.